Początki pracy tłumacza

translations

Każda praca którą zaczynamy, wydaje się być olbrzymim drzewem, na którym rosną soczyste, piękne jabłka. Te jabłka, to nasze zarobki. Tylko trzeba się tam jakoś wdrapać, aby popróbować tych wspaniałości.

Kto może nas tego nauczyć? e-tlumacze.net to strona, która już jakby wdrapała się na tę jabłoń i może nam podać doświadczoną dłoń. Dlaczego więc nie skorzystać? Jeśli decydujemy się na pracę etatową, na pewno ktoś zostanie nam przydzielony, aby mieć tzw. „oko” na nasze poczynania. Mamy więc pomocnika, do którego możemy zawsze udać się po radę.

Co jednak, kiedy zamarzy nam się praca na własny rachunek?

Podobno, najtrudniejszy jest pierwszy krok. Na pewno po wielu latach będziemy go pamiętać lepiej, niż wszystko inne. Tłumacz musi sprostać wielu wyzwaniom, ale ten pierwszy krok jest początkiem drogi ku doświadczeniu i sukcesie w zawodzie. Pomimo tego, będąc na studiach wszystko wydaje się takie proste. Jednak zupełnie jesteśmy nieprzygotowani, aby płynąć po głębokich wodach, ponieważ żadne studia do takich eskapad nie przygotowują. Studia zapewniają wiele zajęć praktycznych. Przerabia się tłumaczenia pisemne z wielu dziedzin. Tłumaczy się wiersze, powieści, ogólnie prozę. Najpierw trzeba zrozumieć tekst, aby go potem przetłumaczyć. A literaci czasem sami nie wiedzą, co piszą. Drugą trudnością mogą być pisma prawnicze, techniczne, czy urzędnicze.

Oczywiście jest to proste, jak się tłumaczy na studiach. Prawdziwi klienci są bardziej wymagający. Na pewno, pierwszy tekst dany nam do tłumaczenia, to będzie wyzwanie na skalę całej naszej, zdobytej wiedzy. I, nie ma co się dziwić. Jeśli pierwsze tłumaczenie by nie wyszło, kolejne tylko przysporzyłyby nam więcej stresu. Ale zanim powitamy pierwszego klienta, są inne rzeczy do zrobienia. Trzeba założyć działalność gospodarczą, zdecydować o formie podatkowej, (jakie podatki będziemy płacić – są różne do wyboru, ale nie o tym chcę pisać). Aby założyć działalność gospodarczą, wystarczy jedna wizyta w Urzędzie Miasta, lub Gminy. Zależy gdzie mieszkamy. Oczywiście, lepiej będzie, jak naszą działalność poprowadzimy w dużym mieście. Na prowincji rzadko zdarza się coś do tłumaczenia, a przecież chcemy zarobić.

Jest działalność i co dalej?

Generalnie, będzie potrzebny klient. I to od zaraz. Najlepiej, niezbyt marudny. Ale jak go zdobyć? Są na to różne sposoby. W dobie Internetu, globalizacji, tylko wyobraźnia może nas ograniczać. A co do pracy tłumacza. Oczywiście tłumaczenie wymaga dokładnego zrozumienia tekstu. Nie chodzi tu o słowa, ale sam sens wypowiedzi. Gdybyśmy tłumaczyli dany tekst bez zrozumienia sensu, tylko tak słowo, za słowem, żaden klient nie byłby zadowolony. Znajomość technik tłumaczenia, oraz uwrażliwienie na kwestie językowe nie wystarczą, aby wejść na prawdziwy rynek, do prawdziwych klientów. Trzeba o tym pamiętać, decydując się na taką pracę.

Materiał został zainspirowany wpisem z pamiętnika tłumacza-żółtodzioba

1 odpowiedzi "Początki pracy tłumacza"

  1. Tłumaczenie to dobry, ale czaso i pracochłonny zawód. Daje wiele satysfakcji chociaż wymaga sporo wysiłku, a dodam jeszcze, że tłumaczyć warto jeszcze na studiach. Są odpowiednie serwisy, w których można znaleźć zlecenia online. W końcu, w dobie internetu, tylko wyobraźnia nas ogranicza – dobrze to powiedziane.

Skomentuj

Twój adres email nie będzie widoczny.

*